Historia jest pamięcią, a Smoki mają długą pamięć.
Większość ludzi – nawet wielu zagorzałych smokofilów – uważa, że historia Smoków zaczęła się, gdy nasi przodkowie po raz pierwszy zobaczyli je lądujące przy sąsiednim wodopoju, rozpraszające stada słoni i quagga, pływające krokodyle i skaczące lamparty. I do pewnego stopnia mają rację: historia potrzebuje świadków i zapisu jej upływu. Jej spisanie i opowiedzenie nadaje jej wagę i prawdę. Jeśli jednak Smok leci przez las i nikt go nie widzi, to czy naprawdę tam jest? Odpowiedź brzmi: TAK. Zróbmy więc krok do tyłu. Daleko wstecz.
Na długo przed tym jak Homo sapiens upamiętnił to na malowanych ścianach jaskiń i skamieniałych klifach, planeta była pełna życia, w tym Smoków. W dnie mórz i dołach smolistych, mule i bursztynie, pozostałości zwierząt i roślin dawno minionych i całkowicie obcych były wszędzie. Owady o rozpiętości skrzydeł trzech stóp, szesnastostopowe żółwie, pyskacze, rybie tetrapody i skarbnica dinozaurów – wszystkie pozostawiły swój ślad. Od VI wieku p.n.e. naukowcy i mistycy od Grecji po Chiny rozszyfrowywali opowieści o skamielinach zarówno w sposób prawdziwy, jak i fantazyjny. Ksenofanes z Kolofonu spojrzał na skamieniałą muszlę i zobaczył wielkie morze zalewające ziemię, podczas gdy w przyjaznych smokom Chinach skamieniałości dinozaurów – kości smoków – wydobyte przy pomocy kilofów i pługów z dorzecza Syczuanu do Mongolii Wewnętrznej były sproszkowane na lekarstwa i wyrzeźbione w amulety. A w 1800 roku nauki ścisłe dokonały milowego kroku naprzód, obejmując dziedzinę paleontologii. Pomimo ogromnej ilości tysiącleci, z którymi mamy do czynienia, obecnie możliwe jest datowanie nawet najbardziej starożytnych skamielin z niezwykłą dokładnością. Mamy teraz linię czasową życia na Ziemi sięgającą aż do mikrobów w pierwotnym mule, a co za tym idzie, poczucie naszego właściwego miejsca w wielkim, ewolucyjnym planie rzeczy. Tylko najbardziej sztywny antynaukowiec będzie zaprzeczał, że pterozaury złapały termikę nad Morzem Tetysa sto milionów lat temu lub upierał się, że wypchany archaeopteryx był stałym elementem kuchni neandertalskiej. Wspaniałe rzeczy, skamieliny…z wyjątkiem gdy chodzi o Smoki.
Mówiąc wprost, nie ma żadnych skamieniałości smoków. Ani jednej. Okazjonalnie znaleziono łuskę, ząb lub pazur na przestrzeni wieków, ale nie ma żadnych legalnych skamieniałości. Dlaczego? Według naszej najlepszej wiedzy, mamy do czynienia z cudem biochemii. Zasadniczo, Smok wytwarza kwas siarkowy i nadchlorowy jako produkt uboczny ognia i lotu. Kiedy zostaje zabity w nagły lub gwałtowny sposób – aktami Boga lub przegranymi bitwami – te żrące płyny mieszają się z bogato pierwiastkową smoczą krwią, powodując lotny rozkład tak szybki, że skamienienie jest niemożliwe. Istnieje również prawdopodobieństwo znacznego „rozlania” – śmiertelnego strzału rozstania, który sprawił, że wielu pogromców Smoków odniosło w najlepszym wypadku pyrrusowe zwycięstwo. Ale co z Smokami, które nie zginęły w szoku i krwi? To pozostaje tajemnicą, choć poetycki konsensus mówi, że Wielki Smok wita ich z powrotem w gwiazdach.
Chociaż żaden szkieletowy, skrzydlaty czworonóg nigdy nie uświetni wielkiej sali Smithsonian i nie poruszy serc milionów, kryptopaleontolodzy są przekonani, że ich przodkowie – małe, szczupłe, często bezskrzydłe protodramy – pochodzą sprzed 200 do 150 milionów lat. Byli inteligentni i odporni; ich potężne nici smoczego DNA przetrwały ucztę, głód i wydarzenia na poziomie wyginięcia. Stawały się silniejsze, większe – bardziej smocze – z każdym mijającym eonem. Ewoluowały.